From the experiences of war to Generation Z

polska-zbrojna.pl 5 hours ago

Strzelania czołgów Abrams i K2, pokaz walki z dronami i ruchomymi platformami, które imitowały nacierające pododdziały piechoty można było obejrzeć dziś na poligonie w Biedrusku pod Poznaniem. A wszystko przy okazji zwołanej przez Sztab Generalny WP konferencji, która ma pomóc odpowiedzieć na pytanie, jak najefektywniej szkolić żołnierzy.

Termin konferencji „Szkoleniowiec-25” jest nieprzypadkowy. Odbywa się ona krótko po zakończeniu „Żelaznego Obrońcy”, największego od lat testu gotowości Wojska Polskiego. – To okazja do podsumowania roku szkoleniowego. Chcemy sporządzić bilans i odpowiedzieć sobie na pytanie, w jakim stopniu udało nam się osiągnąć zakładane cele – przyznaje gen. bryg. Rafał Miernik, szef Zarządu Szkolenia P7 w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego.

Ale uczestnicy spotkania wybiegają również w przyszłość. Dyskutują, jak wykorzystać doświadczenia wyniesione ze współczesnych konfliktów zbrojnych, przede wszystkim na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, gdzie masowo używane są drony. Rozmawiają o szkoleniu kadry dowódczej, wdrażaniu do służby kupowanego przez Polskę sprzętu, ale też wykorzystaniu dostępnych na rynku technologicznych nowinek.

REKLAMA

Ważnym aspektem są także kwestie społeczne. Dotyczą one ogółu obywateli, których należy przygotować do sytuacji kryzysowych, szczególnie jednak tzw. zetek, czyli reprezentantów najmłodszego pokolenia na rynku pracy. – Powołaliśmy zespół naukowców wojskowych i cywilnych, którzy prowadzą dla nas badania. Zależy nam, by zdobyć jak najbardziej kompleksową wiedzę o pokoleniu Z, bo to właśnie jego członkowie już niebawem mają zastępować obecnych żołnierzy. Chcemy dostosować do nich proces szkolenia, ale też wypracować narzędzia, które pozwolą nam się już teraz skutecznie z nimi komunikować – tłumaczy gen. bryg. Miernik.

Praktyczny wymiar szkolenia

Poznańska konferencja to nie tylko wielogodzinne dyskusje. „Szkoleniowiec-25” odbywa się także na poligonie w Biedrusku, który należy do Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych. – Nasza baza jest sukcesywnie rozbudowywana, tak by nasi instruktorzy mogli przygotowywać żołnierzy do obsługi najnowocześniejszego sprzętu – podkreśla płk Rafał Matera, komendant centrum. – W tej chwili specjaliści z CSWL prowadzą kursy dla załóg i obsługi technicznej czołgów Abrams M1A1 i K2. Szkolenia na najnowszej wersji Abramsa, czyli SEPv3 nadzorują jeszcze Amerykanie, ale i tu niedługo zyskamy samodzielność. Powoli przygotowujemy się także do kursów dla żołnierzy, którzy będą obsługiwali bojowe wozy piechoty Borsuk – dodaje.

Jednocześnie CSWL przez cały czas kształci swoją kadrę. I właśnie tego rodzaju zajęcia mieli okazję obserwować dzisiaj zaproszeni do Biedruska dziennikarze. Przed południem na poligonową strzelnicę wyjechały czołgi Abrams i K2. Pojazdy zajęły pozycje i na sygnał ruszyły naprzód, otwierając ogień. Po przejechaniu wyznaczonego odcinka, zaczęły się cofać, przez cały czas ostrzeliwując przeciwnika. – Uczestnikami zajęć są nasi instruktorzy. Strzelają z czołgowych armat do celów oddalonych o 1800 metrów i z karabinów maszynowych do celów w odległości od 600 do 1200 metrów – tłumaczy ppłk Maciej Łukarski, dowódca batalionu wozów bojowych. – To bardzo doświadczeni czołgiści, stąd duża dynamika działań. I skuteczne strzały – dodaje.

Testy nowinek technicznych

Na sąsiednim pasie taktycznym przeprowadzono pokazy nowatorskiego sprzętu, z którego Wojsko Polskie jeszcze nie korzysta, ale niewykluczone, iż stanie się tak w niedalekiej przyszłości. Dzisiejsze ćwiczenia to efekt współpracy wojskowych z firmami zbrojeniowymi i ośrodkami badawczymi.

Na jednym z pagórków rozłożył się operator drona. Na sygnał wypuszcza niewielką maszynę, która zatacza krąg ponad głowami zgromadzonych obok żołnierzy. Ci dopadają do rozstawionych w pobliżu osłon i otwierają ogień z karabinków. Jedna z kul dosięga celu. Bezzałogowiec spada na ziemię. Straty jednak nie są wielkie. – To jedna z opracowanych przez nas konstrukcji. Bardzo tania. Dron nosi nazwę Komar, jest częściowo drukowany, a koszt jego produkcji nie przekracza 1300 zł. Co więcej, część elementów z tego uszkodzonego egzemplarza można odzyskać i wykorzystać z budowie kolejnego – wyjaśnia mjr Krzysztof Górski z Katedry Informatyki i Nowoczesnych Technologii Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu. Takich nowinek jest tutaj więcej. Żołnierze na przykład strzelają do ruchomych platform, na których osadzone zostały fantomy imitujące ludzi. Pojazdy ruszają przed siebie, skręcają, kluczą, stanowią naprawdę trudny cel. Po trafieniu fantomy „składają się” na zawiasach, można je więc wykorzystywać wielokrotnie. Na innych stanowiskach oglądamy pokaz strzelania amunicją barwiącą czy urządzenia do zagłuszania dronów.

– Współczesny świat bardzo dynamicznie się zmienia. Ewoluują metody walki i możliwości techniczne sprzętu. I do tych zmian musi być dostosowywany proces szkolenia. Tak, by jak najlepiej przygotować żołnierzy do czekających ich wyzwań. I to jest właśnie problematyka, którą się zajmujemy – podsumowuje gen. Miernik.

Łukasz Zalesiński
Read Entire Article