Kiedy Hitler napadł na Polskę w 1939 roku, a na Czechosłowację nieco wcześniej, to gdybym był obserwatorem z Marsa, nie miałbym wątpliwości- tym złym były Niemcy. Natomiast kiedy Hitler napadł na Stalina, to już miałbym wątpliwości- jeden gangster napadł na drugiego.
Nie mam także wątpliwości co do wojny Rosji z Ukrainą. To ten pierwszy kraj napadł na ten drugi.
Natomiast co do konfliktu na Bliskim Wschodzie mam same wątpliwości.
Z jednej strony nie lubię arabskich państw za ich islam, za ich prymitywizm kulturowy, za terroryzm, za autorytarne rządy.
Z drugiej strony nie lubię Izraela. Od razu zastrzegam, iż nie ma to nic wspólnego z antysemityzmem- holokaust był czymś niewyobrażalnie złym, a jednocześnie podziwiam wszystkich naukowców, pisarzy, filmowców, pochodzenia żydowskiego, którzy w dużej mierze zbudowali naszą cywilizację (30% Noblistów).
Izrael to zupełnie inna bajka. Powstał po skolonizowaniu tych ziem przez osadników głównie z Europy. Na ziemiach obecnego Izraela w roku 1920 było 90% Arabów, teraz jest 20%. Prawa do tych ziem datowane na 2000 lat temu brzmią jak żart.
Terroryści Hamasu zabijający ponad tysiąc Izraelczyków są wyjątkowo paskudni, ale kilkadziesiąt tysięcy zabitych Palestyńczyków (w tym kilkanaście tysięcy dzieci) to zemsta adekwatna?
Zbombardowanie instalacji jądrowych w Iranie wydaje się sensowne, bo lepiej, żeby reżim ajatollahów takiej broni nie miał, ale pojawia się pytanie, dlaczego Izrael może mieć taką broń, a Iran nie? Izrael olał rezolucję ONZ w roku 2022. Dlaczego o tym się głośno nie mówi? Dlaczego Iran ma być kontrolowany, czy nie tworzy bomb atomowych, a Izrael nie?
Atakując Iran rakiety i samoloty z Izraela musiały przelecieć nad Jordanią, Syrią i Irakiem. Czy Izrael spytał te kraje o zgodę?
Jest jeszcze jedna kwestia, dlaczego nie lubię Izraela. Jest to pozytywny stosunek do Rosji i Putina. W Izraelu, 20% ludzi porozumiewa się po rosyjsku. Niemal wszyscy oni głosują na Nataniachu i mają nieproporcjonalnie dużo do powiedzenia w bankowości (powiązania z rosyjskimi oligarchami) i polityce.
Atak na Iran skończy się wyższymi cenami ropy (Rosja, USA i Arabia Saudyjska całe szczęśliwe), a upadek rządów ajatollahów odsunie się w czasie, bo Irańczycy się zjednoczą, a bombę atomową i tak w końcu skonstruują.
Michał Leszczyński