
„Polskość to nienormalność – takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu" - zaczyna Donald Tusk swój esej pod tytułem "Polak rozłamany ", który ukazał się w 1987 roku na łamach miesięcznika "Znak". Dziś spełniają się Tuska marzenia o nienormalnej polskości, która po obaleniu komuny na cztery łapy w 1989 roku – po 36 latach wraca do punktu wyjścia.
Na tę drogę „w kółko” od komuny do komuny pchnął Polskę agent Bolek – zwerbowany przez SB po grudniowej masakrze na Wybrzeżu w grudniu 1970. Dziś, najważniejsze stanowiska w państwie Tuska, które po 36 latach błądzenia wraca do punktu wyjścia, obejmują stare komuchy. Tacy jak towarzysze Czarzasty i Siwiec oraz ormowiec Jacek Dobrzyński - rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.
Warto więc zacytować jedną z wielu „mądrości” najsłynniejszego elektryka świata, który wyprowadził Polskę z domu niewoli po to, by po 36 latach wróciła w to samo miejsce: „Mojżesz próbował reformować. Wyprowadził Żydów na pustynię, chodził z nimi przez czterdzieści lat aż całe pokolenie wymarło, bo nie chcieli przestawić się na nowe myślenie. My jesteśmy w gorszej sytuacji bo nie mamy tyle czasu i takiej dużej pustyni” – powiedział Lech Wałęsa podczas konferencji z okazji 25. rocznicy przyznania mu Pokojowej Nagrody Nobla.
Choć od konferencji z 8 grudnia 2008 roku ku czci agenta Bolka minęło17 lat – już widać na horyzoncie wymarzoną krainę wszystkich esbeków, agentów, zdrajców, starych komuchów, zomowców i ormowców oraz funkcjonariuszy „mundurowych”, którzy nigdy w mundurach nie chodzili, choć odzyskali gigantyczne odszkodowania.
Jest to wymarzona Białoruś, gdzie „polskość to nienormalność” , gdzie w Warszawie – tak jak na Białorusi – rządzi człowiek Moskwy, gdzie przynależność do ORMO wg. rzecznika rządu "to nie jest coś, co bardzo mocno obciąża jego działalność" i co oczywiste – starego komucha, który stanął na czele Sejmu - nie obciąża przynależność do PZPR i miłość do kata ofiar Grudnia 70’ i 80’ Wojciecha Jaruzelskiego…
