Państwowa Komisja Wyborcza (PKW) opublikowała wyniki głosowania w drugiej turze wyborów prezydenckich ze wszystkich 54 obwodów głosowania w Niemczech. Aż 65,34 proc. Polaków głosujących nad Odrą i Renem poparło kandydata Koalicji Obywatelskiej i prezydenta Warszawy – Rafała Trzaskowskiego. Na kandydata Prawa i Sprawiedliwości – Karola Nawrockiego – głosowało 34,66 proc. wyborców.
W Berlinie rekord
W niektórych berlińskich obwodach do głosowania Trzaskowskiego poparło ponad 80 proc. wyborców. Rekord padł w obwodowej komisji wyborczej w Instytucie Polskim w Berlinie, gdzie na prezydenta Warszawy głosowało aż 88,96 proc., a na jego kontrkandydata – zaledwie 11,04 proc. Trzy obwody w nowej ambasadzie RP przy alei Unter den Linden oraz obwód w Instytucie Pileckiego niedaleko Bramy Brandenburskiej odnotowały równie wysokie poparcie dla Trzaskowskiego – między 81 a 85 proc.
Tylko w jednym obwodzie – we Frankfurcie nad Menem – wygrał Karol Nawrocki, zdobywając 51,01 proc. głosów (Trzaskowski: 48,99 proc.).
Dobry wynik Rafała Trzaskowskiego w Niemczech nie jest zaskoczeniem. W pierwszej turze wyborów prezydenckich, 18 maja, poparło go u zachodniego sąsiada 40,86 proc. głosujących, natomiast na Nawrockiego głosowało tylko 14,55 proc. elektoratu. W pierwszej turze na drugim miejscu uplasował się w Niemczech Sławomir Mentzen, kandydat skrajnie prawicowej Konfederacji, uzyskując 18,63 proc. głosów.
Wysoka frekwencja
Do głosowania w drugiej turze poszło w Niemczech ponad 99 tys. Polaków, a zarejestrowała się wcześniej rekordowa liczba ponad 118 tys. osób. Wiele osób (ponad 6 tys.) głosowało też na podstawie zaświadczenia. Frekwencja wyniosła 83,64 proc. – wynika z danych PKW.
Oznacza to wysoki, ale nie rekordowy udział Polaków w Niemczech w polskich wyborach powszechnych. W pierwszej turze, 18 maja, do urn poszło nieco ponad 78 tys. Polaków, a w wyborach do Sejmu i Senatu jesienią 2023 roku około 102,5 tys. Trzy lata wcześniej – w wyborach prezydenckich w drugiej turze głosowało w Niemczech prawie 70 tys. Polaków. Wtedy, ze względu na pandemię koronawirusa, głos można było oddać tylko korespondencyjnie. W tym roku takiej możliwości za granicą nie było.
Rekordowa była w tym roku za to liczba utworzonych w Niemczech obwodów do głosowania. Było ich aż 54 – o siedem więcej niż w ostatnich wyborach parlamentarnych.
"Waży się los Polski"
W niemieckich komisjach, podobnie jak w Polsce, preferencje wyborcze 1 czerwca były nieraz widoczne gołym okiem – rozpoznawalne po czerwonych koralach, które symbolicznie założyła do wyborów Małgorzata Trzaskowska, żona kandydata KO.
Od Polaków, którzy swój głos oddali w Niemczech, słyszeliśmy najczęściej, iż to "bardzo ważne wybory", które "zaważą o losie Polski".
Pani Aleksandra głos oddała na Rafała Trzaskowskiego. W Berlinie mieszka od ośmiu lat, ale jak mówi, czasem myślą z mężem o powrocie do Polski. – Tęsknimy za rodziną, dziecko za dziadkami. Jeździmy do kraju, widzimy, jak się zmienia na lepsze – opowiadała reporterce DW. Uprzedziła jednak, iż jeżeli wygra kandydat PiS, na powrót raczej nieprędko się zdecyduje.
Innej opcji niż proeuropejski Trzaskowski nie było dla czwórki przyjaciół, która na głosowanie w Kolonii przyjechała z pobliskiego Leverkusen. – Żyjemy w Unii Europejskiej, mamy wiele przywilejów. Prezydentem powinien być kandydat proeuropejski, który jednoczy, a nie dzieli – mówił pan Sebastian.
"Nie jest to mój pierwszy wybór"
Na Trzaskowskiego głos oddał również pan Marek. – W pierwszej turze głosowałem na Zandberga, ale wiadomo było, iż nie przejdzie dalej. W Polsce nie ma dobrego klimatu dla lewicy – tłumaczył po głosowaniu w Berlinie. – Teraz zagłosowałem na Trzaskowskiego. Nie jest to mój pierwszy wybór, ale przynajmniej jest większa szansa, iż w kraju będzie spokojniej – mówi.
Również Polacy, którzy do urn poszli w innych obwodach w Niemczech, niejednokrotnie zdradzali, iż kandydata lub kandydatki ich serca nie było w decydującym pojedynku. Mimo to poparli Trzaskowskiego, wybierając "mniejsze zło" i "lepszą opcję dla Polski".
– Trzaskowski wydał nam się bardziej kompetentny, a wyborem Nawrockiego możemy się tylko narazić na śmieszność – mówił pan Przemysław. Dodał, iż po wszystkich doniesieniach medialnych kandydat PiS "ma swoje za uszami".
Ujawnione afery wokół Karola Nawrockiego nie zniechęciły jednak wszystkich wyborców. Na niektórych miało to wręcz odwrotne działanie. – Dlaczego nie ujawniono tego wcześniej? – pytała w Kolonii pani Monika. Ostatecznie, jak mówi, nie głosowała w drugiej turze, "ani sercem, ani rozumem".
– Zdałam się na podświadomość, a ta podpowiedziała mi Nawrockiego – mówi. – Ani jeden, ani drugi nie był dla mnie odpowiednim kandydatem. Głosowanie to było jak rzut monetą – stwierdziła. Kiedyś chciałaby wrócić do Polski, ale jej mąż nie pozostało przekonany do takiej opcji.
Młodszym przeszkadza duopol
Pytani o preferencje młodsi wyborcy głosujący w Niemczech, wielokrotnie wskazywali na trwający duopol partii, który uniemożliwia większe zmiany.
– Po tych wyborach spodziewałem się większego udziału mniejszych partii, ale na razie nie ma dla nich wystarczająco dużo miejsca – mówił 23-letni Maciej, od dziesięciu mieszkający w Niemczech. Życzyłby sobie, aby dwa główne obozy – Prawo i Sprawiedliwość oraz Koalicja Obywatelska – uwzględniły w programach potrzeby młodych ludzi i także ich sposób komunikacji.
Prawie 100 tys. głosujących w Niemczech to tylko niewielki odsetek wszystkich Polaków zamieszkałych w Niemczech. Według danych niemieckiego Federalnego Urzędu Statystycznego w 2024 roku mieszkało w Niemczech 865 tys. osób z wyłącznie polskim obywatelstwem. Natomiast liczbę osób pochodzących i związanych z Polską szacuje się choćby na 2 mln.