This is how Orban censors his critics. A fresh law against "bugs" is being drafted

natemat.pl 5 hours ago
Węgierska partia rządząca Fidesz przedstawia ustawę, która może uciszyć krytyków systemu Orbana. Opozycja i niezależne media mówią o „putinizacji” kraju – pisze Keno Verseck w "Deutsche Welle".


Viktor Orban nazwał ich "pluskwami, które przezimowały". Obiecał je "zlikwidować" podczas "wielkiego sprzątania na Wielkanoc". Miał na myśli dziennikarzy i działaczy obywatelskich, którzy "za pomocą skorumpowanych dolarów naruszają suwerenność Węgier" – jest to językowa reguła dla wszystkich, kto w jakikolwiek sposób krytykuje Orbana i jego reżim.

Teraz nadszedł czas. Partia Orbana – Fidesz – przedłożyła projekt ustawy o "przejrzystości życia publicznego". I to z mocnym uderzeniem. Do tego stopnia, iż Telex, największy niezależny węgierski portal informacyjny, zwykle dość ostrożny i niepatetyczny w doborze słów, tym razem napisał: "Opuściliśmy Europę". Portal dodał grafikę czarnej podeszwy buta, na której znalazło się logo partii Fidesz i rosyjskiej służby wywiadowczej FSB.

Projekt ustawy przedstawiony w środę wieczorem, 14 maja, stworzyłby na Węgrzech warunki jak w Rosji. Projekt, który nosi niewinną nazwę, przewiduje surowe działania przeciwko wszystkim organizacjom, które "naruszają suwerenność Węgier, prowadząc działania wpływające na życie publiczne przy wsparciu z zagranicy".

Czym jest naruszenie suwerenności?


Naruszenie suwerenności może zatem oznaczać "naruszenie wartości i postanowień konstytucji, przedstawianie ich w negatywny sposób lub wspieranie występowania przeciwko nim", w tym jedności i spójności wszystkich Węgrów, chrześcijańskiej kultury Węgier, małżeństwa jako wyłącznego związku mężczyzny i kobiety lub dążenia do pokoju i współpracy z innymi narodami i krajami.

Organizacjami w rozumieniu prawa są zarówno osoby prawne, jak i organizacje nieposiadające statusu prawnego. Działania "wpływające na życie publiczne" mogą z kolei polegać na "wpływaniu na państwowe i społeczne procesy decyzyjne" lub "na wolę elektoratu".

Zgodnie z projektem ustawy węgierski Urząd Ochrony Suwerenności, który powstał na początku 2024 roku, będzie uprawniony do klasyfikowania organizacji jako "wspieranych z zagranicy", jeżeli otrzymają one jakiekolwiek darowizny z zagranicy, przy czym nie ma tu dolnej granicy. choćby zwykły prezent w postaci książki jest – według projektu ustawy – "wsparciem zagranicznym". Fundusze UE również należą do tej kategorii.

Wpis do rejestru i konsekwencje


Na wniosek Urzędu Ochrony Suwerenności rząd może wpisać takie organizacje do specjalnego rejestru. Ma to daleko idące konsekwencje – po wpisaniu do rejestru osoby prywatne nie mogą na nie przeznaczać jednego procenta podatku dochodowego.

Ponadto darczyńcy muszą pisemnie zadeklarować, iż ich datek nie zawiera żadnych "dotacji zagranicznych". Organizacje wpisane do rejestru nie mogą już otrzymywać zagranicznych darowizn bez zgody państwa. jeżeli dana organizacja otrzyma nieautoryzowane darowizny z zagranicy, musi zapłacić wysoką grzywnę, a jej działalność i ona sama mogą zostać zakazane.

Projekt nie przewiduje możliwości odwołania się od wpisu do rejestru. Podsumowując: od strony internetowej do partii, w zasadzie wszystko i każdy może zostać objęty nowymi przepisami i praktycznie każda krytyka Orbana i jego reżimu może zostać uznana za przestępstwo i zakazana.

"Środki przeciwko ukraińskiej propagandzie"


Rząd Orbana uchwalił już kilka ustaw mających na celu zdyskredytowanie krytycznych głosów na Węgrzech, takich jak ustawa "Stop Soros" z 2018 roku. Jednak obecny projekt ustawy jest zdecydowanie najbardziej dalekosiężny – czego rząd Orbana nie ukrywa.

"Rząd dał jasno do zrozumienia, iż nie chodzi tylko o nadzór" – pisze Zoltan Kovacs, sekretarz stanu ds. komunikacji. "Chodzi o prawo Węgier do samostanowienia w obliczu skoordynowanej presji międzynarodowej". Wcześniej finansowane z zagranicy organizacje pozarządowe i media miały szerzyć – jak pisze Kovacs – propagandę na rzecz migracji i kwestii gender, a teraz szerzą propagandę prowojenną i proukraińską. "Ustawa o przejrzystości jest najlepszym narzędziem przeciwko ukraińskiej propagandzie" – stwierdza Kovacs.

Ostra krytyka


Niezależne media, organizacje obywatelskie i partie opozycyjne są zjednoczone w krytyce projektu ustawy. "Władza chce kontrolować wszystko, nie toleruje żadnych miejsc wolnej działalności" – pisze portal Telex. "Wszystko, co jest wolne, co nie jest pod jej wpływem: zamykają, zabierają, uniemożliwiają". Towarzystwo Swobód Obywatelskich (TASZ), jedna z najważniejszych węgierskich organizacji zajmujących się prawami obywatelskimi, stwierdziła w oświadczeniu: "Tu nie chodzi o ochronę suwerenności. Rząd boi się utraty władzy".

Lider węgierskiej opozycji Peter Magyar z partii TISZA określił ustawę jako "nowy krok na drodze Putina", mówiąc, iż Orban przejmuje rzeczy od swojego nauczyciela Władimira Putina. Burmistrz Budapesztu Gergely Karacsony napisał na Facebooku: "Rząd na próżno próbuje uczynić z naszej ojczyzny Rosję, Budapeszt nie jest Moskwą i nigdy nią nie będzie".

Jeśli ustawa weszłaby w życie, jej przepisy bardzo utrudniłyby pracę niezależnych mediów i organizacji pozarządowych, ponieważ wiele finansuje się z zasady jednego procenta podatku. Rząd mógłby również zakazać działalności mediom lub organizacjom za najmniejsze naruszenie prawa. Jednym z przykładów jest portal śledczy Direkt36. Jakiś czas temu został on oskarżony o pracę na rzecz ukraińskich służb specjalnych. Powód? Direkt36 opublikował film dokumentalny "Dynastia" o korupcji i miliardowym wzbogaceniu się rodziny Orbanów.

Jednak faktycznym celem ustawy może być opozycyjna partia TISZA, która w tej chwili w sondażach znacznie wyprzedza Fidesz Orbana. Może to oznaczać zmianę władzy w wyborach parlamentarnych wiosną 2026 roku.

Orban od dawna twierdzi, iż TISZA została kupiona przez UE i Ukrainę, aby doprowadzić do zmiany władzy na Węgrzech. Teraz premier i jego rząd jeszcze bardziej podkręcają narrację. We wtorek, 13 maja, Orban napisał na Facebooku, iż "węgierska partia opozycyjna odegrała aktywną rolę w operacji ukraińskich służb specjalnych". W szczególności Orban oskarża swojego przeciwnika Petera Magyara i jego partię o rozpoczęcie działań przeciwko węgierskiej armii wraz z Romuluszem Ruszinem-Szendim, byłym szefem sztabu węgierskiej armii, który został zwolniony za rzekome zajmowanie proukraińskich stanowisk. Nie ma na to żadnych dowodów.

"Ustawa o przejrzystości życia publicznego" ma być w nadchodzącym tygodniu przedmiotem debaty parlamentarnej. Nie wiadomo, kiedy odbędzie się głosowanie. Z dużym prawdopodobieństwem Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uzna ją za niezgodną z prawem. Może to jednak zająć lata. Do tego czasu Orban mógłby osiągnąć swój cel, jakim jest pozostanie u władzy za wszelką cenę.

Artykuł ukazał się pierwotnie w serwisie Redakcji Niemieckiej DW


Read Entire Article