JPM oczywiście żałuje wszystkiego - nazywając ich związek z Epsteinem "błędem i z perspektywy czasu żałujemy tego, ale nie pomogliśmy mu popełnić jego ohydnych zbrodni" - napisał w oświadczeniu Joseph Evangelisti, rzecznik JPMorgan. "Nigdy nie kontynuowalibyśmy z nim interesów, gdybyśmy wierzyli, iż jest zaangażowany w trwającą operację handlu ludźmi w celach seksualnych". Bank zrzucił dużą część winy na Jesa Staleya, wówczas wschodzącego dyrektora i bliskiego powiernika Epsteina. "Teraz wiemy, iż to zaufanie było źle ulokowane" – powiedział Evangelisti.
Klient zbyt cenny, by go stracić
Powiązania Epsteina z JPMorgan sięgały końca lat 90., kiedy ówczesny dyrektor generalny Sandy Warner spotkał się z nim na Wall Street 60 i namawiał porucznika, pana Staleya, aby zrobił to samo. Epstein niedługo stał się jednym z głównych generatorów przychodów prywatnego banku. Wewnętrzny raport z 2003 roku oszacował jego majątek na 300 milionów dolarów i przypisał mu w tym roku ponad 8 milionów dolarów honorariów.
Już wtedy pojawiały się znaki ostrzegawcze. Tylko w 2003 roku wypłacił ponad 175 000 dolarów w gotówce. Pracownicy banku dostrzegli potrzebę zgłaszania dużych transakcji gotówkowych do federalnych obserwatorów, ale nie potraktowali wypłat jako sygnału głębszego ryzyka. W kolejnych latach pracownicy zajmujący się przestrzeganiem przepisów wielokrotnie wyrażali zaniepokojenie w związku z przelewami Epsteina, działalnością gotówkową i prośbami o otwarcie kont dla młodych kobiet przy minimalnej weryfikacji. Jedna z wewnętrznych notatek, opisująca duże przelewy na rzecz 18-latka na łączną kwotę "około 450 000 od momentu otwarcia", brzmiała: "Sugar Daddy!".

Mimo to wpływ miał znaczenie. Epstein był ceniony nie tylko za swoje osobiste bilanse, ale także za biznes, który wprowadził. Poprzez swoją sieć, w skład której wchodził założyciel funduszu hedgingowego Glenn Dubin oraz konstelacja miliarderów i urzędników, przedstawiał potencjalnych klientów i pomagał kształtować strategię banku. Transakcja z Highbridge została okrzyknięta "prawdopodobnie najważniejszą transakcją" w karierze Staleya.
Wewnętrzny sprzeciw, wielokrotnie tłumiony
W latach 2005-2011 szefowie banku kilkakrotnie powracali do kwestii Epsteina. W 2006 roku, po oskarżeniu na Florydzie, w którym zarzucano nastoletniej dziewczynie nagabywanie przez nią, JPMorgan zwołał zespół, który miał zdecydować, czy opuścić klienta. Bank gwałtownie pozbył się innego klienta, aktora Wesleya Snipesa, gdy postawiono mu zarzuty podatkowe. Nie zrobił tego samego z Epsteinem. Zamiast tego nałożył wąskie ograniczenie – aby nie "proaktywnie zabiegać" o nowe inwestycje od niego – jednocześnie kontynuując pożyczanie i przenoszenie jego pieniędzy.
W banku choćby przypadkowa wymiana zdań zdradzała świadomość skłonności Epsteina. "Tak bolesne czytanie" – napisała w e-mailu Mary Erdoes, w tej chwili szefowa działu zarządzania aktywami i majątkiem, po usłyszeniu wiadomości o akcie oskarżenia. Pan Staley odpowiedział, iż spotkał się z Epsteinem poprzedniego wieczoru i iż Epstein "stanowczo zaprzecza" zaangażowaniu w kontakty z nieletnimi. W innych momentach ton stawał się nonszalancki. Opisując zbiórkę pieniędzy w Hamptons, pan Staley napisał, iż różnice wieku między parami "dobrze pasowałyby do Jeffreya", na co pani Erdoes odpowiedziała, iż ludzie "śmieją się z Jeffreya".
W 2008 roku, po tym, jak Epstein przyznał się do winy i zarejestrował się jako przestępca seksualny, nasiliła się presja, aby zakończyć związek. "Nikt go nie chce" – napisał jeden z bankierów. Pan Cutler, główny radca prawny, powiedział później, iż postrzegał Epsteina jako zagrożenie dla reputacji - "To w żaden sposób nie jest honorowa osoba. On nie powinien być klientem. Nie nalegał jednak na wydalenie i sprawa nie została przekazana panu Dimonowi. Epstein pozostał.
Na początku 2011 roku William Langford, szef działu zgodności i były urzędnik skarbowy, nalegał, aby Epstein został "usunięty". Ostrzegł, iż bardzo bogaci klienci mogą wypaczyć osąd, a wzorce na kontach Epsteina przypominają te z sieci handlu ludźmi.
Szef działu zgodności banku, William Langford, był szczególnie zaniepokojony. "Nie ma cierpliwości do tego" – napisał w e-mailu do kolegi. Langford dołączył do JPMorgan w 2006 roku po latach ścigania przestępstw finansowych dla Departamentu Skarbu. Wiedział – i ostrzegł kolegów – iż firmy mogą zostać pociągnięte do odpowiedzialności karnej za pranie brudnych pieniędzy, jeżeli świadomie zignorują takie działania swoich klientów. Postrzegał ultrabogatych klientów jako szczególny martwy punkt; Cały czas, który prywatni bankierzy spędzali na piciu wina i jedzeniu posiłków, ci lukratywni klienci mogli zaciemnić osądy na temat ich wiarygodności. Wyglądało na to, iż to właśnie działo się z Epsteinem. Jednym z osiągnięć Langforda w JPMorgan było stworzenie grupy zadaniowej zajmującej się zwalczaniem handlu ludźmi. Grupa zauważyła w prezentacji, iż częste duże wypłaty gotówki i przelewy bankowe – dokładnie to, co pracownicy widzieli na kontach Epsteina – były totemami takiej nielegalnej działalności.
...
Langford powiedział w zeznaniu, iż zaczął od szybkiego wyjaśnienia inicjatywy dotyczącej handlu ludźmi. W tym kontekście, jak bank może usprawiedliwić współpracę z kimś, kto przyznał się do przestępstwa seksualnego, a teraz toczy się przeciwko niemu śledztwo w sprawie handlu ludźmi w celach seksualnych?
Pan Staley odparł, przekazując naleganie Epsteina, iż zarzuty zostaną obalone. Kilka dni później bank zgodził się na pozostawienie otwartych rachunków.
Pieniądze, dostęp i druga szansa
Nawet gdy wewnętrzny sceptycyzm rósł, Epstein pozostawał w kontakcie ze swoim byłym prywatnym bankierem, Justinem Nelsonem, i przez cały czas pojawiał się na spotkaniach z udziałem Leona Blacka, klienta miliardera. Staley przez lata pozostawał blisko Epsteina, wymieniając się osobistymi wiadomościami i odwiedzając jego rezydencje, choćby gdy objął stanowisko szefa Barclays. W 2019 roku, po tym, jak Epstein został aresztowany pod federalnymi zarzutami handlu ludźmi w celach seksualnych, a następnie zmarł śmiercią samobójczą w więzieniu na Manhattanie, śledczy, dziennikarze i organy regulacyjne ponownie zwrócili się ku jego związkom bankowym.
JPMorgan przeprowadził wewnętrzny przegląd o kryptonimie Project Jeep i złożył spóźnione raporty o podejrzanej aktywności, oznaczając około 4700 transakcji Epsteina o łącznej wartości ponad 1,1 miliarda dolarów. Bank zawarł ugodę cywilną z ofiarami Epsteina na kwotę 290 milionów dolarów oraz z Wyspami Dziewiczymi Stanów Zjednoczonych na kwotę 75 milionów dolarów, nie przyznając się do winy. Żaden z menedżerów nie stracił pracy. Dimon, który zeznał, iż nie przypominał sobie, aby wiedział o Epsteinie przed 2019 rokiem, pozostaje jedną z najpotężniejszych postaci w amerykańskich finansach.
Dla Bridgette Carr, profesor prawa i ekspertki ds. zwalczania handlu ludźmi zatrudnionej na Wyspach Dziewiczych, sprawa ta stawia większe pytanie o zachęty. Uznała, iż JPMorgan umożliwił zbrodnie Epsteina. "Jestem głęboko zaniepokojona tym, iż ostatecznym przesłaniem dla innych instytucji finansowych jest to, iż mogą przez cały czas służyć handlarzom" – powiedziała. "Nadal jest to opłacalne, biorąc pod uwagę brak istotnych konsekwencji".
Przetlumaczono przez translator Google
zrodlo:https://www.zerohedge.com/