Stąpam po schodach ku górze
Za pierwszym stopniem dostrzegłem
Powszechne plamy brudy i kurze
Za drugim dotknięty podmuchem
Jak kaleka upadam
Na trzecim rozglądam uważam
Przystanąłem i zobaczyłem zęby człowieka
Żarty się skończyły
I wszystko zdarzyć i skończyć się może
Na czwartym stopniu jak w kinie
Widać mechanizm który ludźmi kieruje
Odwaga cyniczna z rękawa
Taka siła nielicznym dana
Im wyżej tym ciaśniej i węziej
Tam wszystko jest dziwne ale prawdziwe
I krew ciurkiem po stopniach płynie
Nie wchodzę już wyżej
Nie moje to siły i progi
Dostrzegam spadających z góry
W przestrzeń śmierci mrocznej doliny
Dostrzegam choć nie wszystko widziałem
Że prowadzą ludzi jak owce
Zabijają albo trują masowo gdy tylko uznają
Że jest nas za dużo
Z mej perspektywy piątego poziomu
Przez drzwi uchylone dostrzegam
Zimny promień światła jakby ucztę
Czarną mafijną strukturę
Gdzie życie ludzkie dwa grosze kosztuje
Gdzie trafiają kobiety i dzieci
Dla grzesznej zboczonej uciechy
To piekło tylko iż zimne
Na mrocznej górze Olimpu
Skąd spadają na ziemię
Trupy okaleczonych kobiet i dzieci







