Od stycznia do końca marca z Niemiec deportowano łącznie 6 151 osób – wynika z odpowiedzi niemieckiego rządu na interpelację posłów Lewicy w Bundestagu. To więcej niż średnia z lat poprzednich. Dla porównania: w 2024 r. przeprowadzono łącznie około 20 tys. deportacji, zaś rok wcześniej – 16,5 tys. Agencja AFP wyliczyła, iż w porównaniu do pierwszego kwartału ubiegłego roku liczba deportacji z Niemiec wzrosła o 28,4 proc.
Deportacje w pierwszym kwartale zostały przeprowadzone jeszcze pod rządami starego rządu kierowanego przez kanclerza Olafa Scholza. Nowy rząd koalicji chadeków CDU/CSU i socjaldemokracji SPD, który urzęduje od maja, ogłosił, iż w przyszłości zwiększy tempo deportacji. Była to jedna z głównych zapowiedzi CDU i CSU podczas kampanii wyborczej. Nie można zatem wykluczyć, iż liczby te ponownie wzrosną w ciągu roku.
Deportacje także do państw UE
W pierwszym kwartale Niemcy najcześciej odsyłały obcokrajowców do Turcji (502 osoby), Gruzji (454), Francji (333), Hiszpanii (325) i Serbii (291). Wysoko na tej liście mieści się też Polska, dokąd deportowano 254 osoby.
Około 1700 deportacji to tak zwane transfery dublińskie do innych państw UE, które są odpowiedzialne za procedurę azylową zgodnie z unijnym rozporządzeniem o tej samej nazwie. Rozporządzenie to zobowiązuje osoby ubiegające się o azyl do złożenia wniosku w kraju UE, do którego wjechały w pierwszej kolejności po przekroczeniu unijnej granicy. Do Polski w ramach tej procedury przekazano 146 osób.
Przeprowadzono także deportacje do Iraku (157 osób) i Iranu (5 osób).
Jak podano, jedna trzecia deportacji została przeprowadzona za pośrednictwem kosztownych lotów czarterowych. Szczególnie drogie były zbiorowe deportacje do państw trzecich, takich jak Pakistan, Etiopia, Nigeria, Ghana i Kamerun. Pojedynczy lot deportacyjny do Pakistanu miał kosztować 462 tys. euro. Podobne kwoty pobierano za loty do Etiopii (418 tys.) i innych państw Afryki Zachodniej. Niektóre z tych kosztów zostały pokryte przez unijną agencję ochrony granic Frontex.
Krytyka "bezlitosnych" działań władz
Lewicowa posłanka Clara Buenger ostro skrytykowała władze za zwiększanie liczby deportacji. Jak twierdzi, wie o wielu przypadkach, w których policja i władze imigracyjne miały działać „brutalnie i bez empatii”. „Mówimy o rodzinach rozdzielanych bez litości lub o chorych ludziach dosłownie porywanych ze szpitala i transportowanych samolotami deportacyjnymi” – powiedziała Buenger w wywiadzie dla sieci redakcji Redaktionsnetzwerk Deutschland.
Partia Lewica wzywa do gruntownego przemyślenia niemieckiej polityki deportacyjnej. Organizacje praw człowieka regularnie krytykują również sposób traktowania osób szczególnie potrzebujących ochrony, takich jak chorzy, nieletni lub członkowie rodzin z dziećmi.