Nad brzegiem / szejkan

publixo.com 5 hours ago

Podszedł bliżej.
Spojrzał w błękitną taflę jeziora —
i ujrzał życie.
Nie — nie florę, nie faunę.
Ujrzał swoje życie:
przeszłość, teraźniejszość, przyszłość —
nałożone na siebie,
a jednak oddzielne,
zamazane,
a zarazem krystaliczne.
Zobaczył chłopca
bawiącego się patykiem.
Beztroskiego,
szczęśliwego —
umysł miał wolny
od pyłu wszechświata.
Zobaczył też siebie:
nad wodą,
zatroskanego, zmęczonego,
bez sił,
bez nadziei,
samego
wśród tysięcy drzew.
Ujrzał starca
w śnieżnobiałym pokoju.
Siwe włosy
opadały na zmarszczone czoło.
Siedział,
zamyślony,
na bujanym fotelu.
Sam.
Ciągle sam…
Choroba trawi ciało —
samotność.


Read Entire Article