Od kilku dni trwa przejmowanie kurdyjskich checkpointów w pobliżu eufrackich mostów przez oddziały zbrojne powiązane z nowym syryjskim rządem. To wynik zawieszenia broni w walkach turecko-syryjsko-kurdyjskich, a przede wszystkim skutek porozumienia jakie Damaszek podpisał z Syryjskimi Siłami Demokratycznymi, czyli koalicją oddziałów zbrojnych z syryjskiego Kurdystanu. Porozumienie zawarto z nowymi siłami rządowymi – dawną rebeliancką armią Hayyat Tahrir asz-Sham. Syria przeszła rebranding – HTS stał się de facto Siłami Zbrojnymi Syrii, a Abu Muhammad al-Dżaulani zrezygnował z wojennego nom de guerre i znowu nazywa się Ahmad Husajn asz-Szara. Kraj nawiedziły wszelako stare problemy i tak podpisanie porozumienia przyćmiły pogromy na alawickim wybrzeżu. Zresztą potwierdziły one, iż obie strony – zarówno eksrebeliancka, jak i kurdyjska, wzajemnie się potrzebują i pomimo różnic interesów, skrajnie odmiennej politycznej wizji porządków w kraju, muszą zawrzeć rozejm bo alternatywą jest dalsze trwanie wojny domowej. Wygląda na to, iż kulisy tego porozumienia wynikają nie tylko ze zrozumienia jak krucha jest stabilność w regionie, ale z decyzji administracji Donalda Trumpa.